Nie stać nas na tanie pompy – wywiad z kierownikiem Oddziału Mechanicznego Huty ZGH Bolesław
– Tanie rozwiązania w eksploatacji pomp okazują się rozwiązaniami droższymi. Silniejsza pozycja pionu technicznego w zakładzie to mniej awarii i obniżenie kosztów - mówi Wiktor Pietraszewski, kierownik Oddziału Mechanicznego Huty ZGH „Bolesław”, którego pytamy o największe problemy w eksploatacji pomp i ich doborze.

W hucie ZGH Bolesław działa kilkaset pomp. Czy w ostatnich latach dobieraliście je trafnie, czy zdarzały się jakieś „chybienia”?
Choć projektowaliśmy nowe instalacje, to jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że w większości modernizujemy znane nam już obszary i mamy spore doświadczenia z medium, które pompujemy. Wiemy, jakie problemy występowały przy eksploatacji poprzednich pomp, na co zwrócić uwagę i co może stanowić problem. Od wielu lat większej wpadki z doborem pomp nie było.
Zdarzały się sytuacje, gdy zgłaszały się do nas firmy, które na siłę chciały „wcisnąć” swoje rozwiązanie. Forsowały testy pompy choć my wiedzieliśmy, że nie są odpowiednie dla naszych warunków. Kluczowy jest tu przedstawiciel firmy, z którym się współpracuje. Jeżeli ma małe doświadczenie i wybiera tylko z ograniczonej palety oferowanych przez siebie pomp, często popełnia błędy.
Przy doborze pomp kierujemy się zatem doświadczeniami wynikającymi z naszej praktyki oraz wiedzą firm, z którymi współpracujemy.
Wspomina pan o niedoświadczonych przedstawicielach firm. Poszukujecie zatem doradcy, który pomoże przy właściwym dobraniu układów pompowych.
Oczywiście. Na fabryce kwasu siarkowego w obiegach kwasowych zastąpiliśmy pompy jednej z firm pompami pionowymi innego producenta, z którym już współpracowaliśmy. Jego przedstawicielem był człowiek, który „siedzi w temacie”, ma wiedzę o procesie, pompowanym medium, o miejscu, w którym pracuje pompa i problemach technologicznych, jakie mogą się pojawić. Wcześniejsze pompy pracowały średnio ok. roku. Te z drugiej firmy założyliśmy w 2008 roku – do dziś funkcjonują bez najmniejszych usterek. Nie wymienialiśmy ani panewek, ani korpusów tłocznych, czyli części, które najczęściej ulegają uszkodzeniom.
Przy eksploatacji pomp ważna jest też optymalizacja i ich efektywne wykorzystanie. Na każdym zbiorniku cyrkulacyjnym mieliśmy kiedyś zamontowane po dwie pompy, łącznie 12. Pracowała jednak tylko jedna pompa na zbiorniku, a w przypadku jej uszkodzenia włączała się druga. Po dwóch latach zdemontowaliśmy te pompy i zostawiliśmy po jednej na zbiorniku, bo mamy do nich zaufanie. Nie ma sensu trzymać dwóch pomp, bo pompa niepracująca też się degraduje.
Jakie są największe problemy w eksploatacji używanych przez was pomp?
Problemy wynikają z medium, które pompujemy. Jest kilka zjawisk powodujących trudności nie tylko w pompach, ale i w rurociągach. Oprócz tego, że pompowane media są agresywne, co można załatwić takimi czy innymi materiałami kwasoodpornymi, to jest jeszcze kłopot z krystalizacją i zarastaniem. Niektóre zjawiska występują tylko na określonych oddziałach, np. na ługowni mamy problem z zarastaniem, ale nie we wszystkich miejscach, bo temperatury elektrolitu wahają się od 30 do 90 stopni. Tam, gdzie są wyższe, zjawisko zarastania jest mniejsze. Z kolei przy spadkach temperatury następuje krystalizacja.
Zarastanie prowadzi do uszkodzenia sprężyn uszczelnień czołowych, wtedy pompa zaczyna cieknąć, lub do zarastania kanałów, a wtedy pompa traci wydajność. Przytkanie kanału może wywoływać drgania, które ostatecznie doprowadzają do uszkodzenia łożysk i uszczelnień mechanicznych.
Problemów dostarcza też transport szlamu, który ma bardzo dużą gęstość. Jest w nim sporo ołowiu i w skrajnych przypadkach gęstość sięga 2 kg/dm3. Szlamy te są klejące. Zastosowaliśmy pompy perystaltyczne, które po roku ulegały awarii. Zamieniliśmy je na takie, gdzie konstrukcja wyeliminowała siły pochodzące od momentów i teraz wszystko jest w porządku.
Wspomina pan, że z agresywnymi mediami można poradzić sobie za pomocą materiałów kwasoodpornych. A czy można przeciwdziałać również procesowi zarastania?
Proces technologiczny narzuca niestety pewne ograniczenia jeżeli chodzi o działania w tym kierunku. Częściowo ograniczyliśmy zarastanie podnosząc temperatury elektrolitu. Kiedyś były spore problemy z transportem elektrolitu na chłodnię, a po podniesieniu temperatur wyeliminowaliśmy zjawisko zarastania rurociągów. Chodziło o to, żeby wytrącanie się gipsów następowało nie w rurociągach, ale w zagęszczaczu. Jednak całkowite wyeliminowanie problemów zarastania instalacji wydaje się niemożliwe.
Czy pamięta pan jakieś awarie i w związku z tym nieplanowane remonty pomp?
Miałem problem ze zbyt wąskimi kanałami smarującymi w pompach pionowych, w których pompowane medium spełnia również funkcje smarujące i chłodzące. Trafiało ono tymi kanałami do górnych panewek wału i gdy pojawiały się w nim drobne zanieczyszczenia, kanały się zatykały. Ich poszerzenie oraz wyeliminowanie zanieczyszczeń załatwiło sprawę.
Zdarzały się też zmiany w płynach chłodzących. Ponad 90% chłodzenia w uszczelnieniach czołowych u nas to chłodzenie wodne. Wykorzystanie wody z obiegu chłodniczego zamkniętego spowodowało w czterech pompach problemy eksploatacyjne uszczelnień. W wodzie tej znajduje się podwyższona zawartość soli, które były przyczyną kłopotów.
Zawsze dla mechanika najwięcej problemów sprawia technologia. Do niedawna 70% awarii nie wynikało ze zużycia pompy, problemów technicznych, ale właśnie z technologii.
Czy w remontach i modernizacjach pomp wspieracie się firmami zewnętrznymi, czy radzicie sobie sami?
Wykorzystujemy kilkanaście rodzajów pomp. Widomo, że nie sposób trzymać części zamiennych do wszystkich z nich, więc te peryferyjne, pomocnicze pompy wysyłamy do wyremontowania specjalistycznym firmom. Są to zazwyczaj pompy dozujące czy szlamowe przenośne, które technologom pomagają w czyszczeniu zbiorników. Natomiast te podstawowe pompy remontujemy sami, w oparciu o sprowadzane części zamienne.
Jak wygląda planowanie remontów?
Planowane przeglądy, remonty przeprowadzamy na takich urządzeniach, które pracują w stabilnych warunkach i w oparciu o określone resursy remontowe. W pozostałych przypadkach określamy potrzebę remontu pompy poprzez ciągły monitoring jej parametrów pracy. W drobnych pompach jest tak, że są naprawiane, gdy się zepsują, tego się nie planuje. Mam na myśli pompy pomocnicze, odwadniające, dozujące. Najczęściej wpadnie coś i przyblokuje zawór kulowy, który nie pracuje jak należy i pompa traci wydajność. Planuje się kwoty, jakie zostaną przeznaczone na gospodarkę remontową pomp w danym roku i przez ich analizę możemy ocenić jakość eksploatacji pomp.
Na jakiej podstawie to planujecie?
Na podstawie wydatków na remonty pomp z roku poprzedniego. Cały czas się rozwijamy, doszedł nowy wydział i kilkadziesiąt pomp, a mimo to trzymamy się w kosztach. Doszły nowe urządzenia, trzeba było zaplanować, co w pierwszej kolejności zamówić, stworzyć zapas części zamiennych. Wszystko się może zepsuć mimo że jest nowe, trzeba przewidywać i kupować np. łożyska, których dotąd nie mieliśmy. To, co się zrobi w technice przynosi rezultaty i później przy wzroście ilości czy różnorodności urządzeń koszty są takie same.
Kiedy podejmujecie decyzję o tym, żeby danej pompy już nie remontować, ale wymienić na nową?
Kiedyś administracyjna granica była wtedy, kiedy koszt remontu przekraczał 70% kosztu zakupu nowej pompy. To nie jest jednak takie proste, bo gdy się ma dużo pomp jednego rodzaju, to takiej pompy się nie wyrzuca, a demontuje. Złomuje elementy uszkodzone, a resztę zostawia. Bardzo rzadko uszkodzeniu ulega np. korpus łożyskowy. Kiedyś zresztą ta część była podstawową masą pompy, teraz firmy odchudzają swoje produkty. Często korpus tłoczny stanowi główną masę, do niego jest doczepiany korpus łożyskowy – są to oszczędności materiałowe w konstrukcji pompy, żeby była ona tańsza.
Według mnie najlepszy sposób działania to świadomy wybór pompy droższej. Przykładem są pompy, o których wspominałem wcześniej, pracujące ósmy rok bez zarzutu. Tańsze pompy wymieniłbym w tym czasie kilkukrotnie, byłyby zakłócenia w produkcji, a tak nie mam problemów. Jeżeli posiadamy pompę, która pracuje tylko godzinę, może być monoblokowa. Natomiast gdyby pracowała 24 godziny na dobę, byłaby wymieniana co pół roku. Silniejsza pozycja pionu technicznego, który świadomie decyduje się na takie czy inne rozwiązania, w stosunku do działów marketingowo-zakupowych, gdzie patrzą tylko na finanse, powoduje mniejsze awarie i ostatecznie obniżenie kosztów. Nawet, jeżeli zdecydowano się na zakup urządzenia, które więcej kosztuje. Ostatecznie i tak musi się to zakończyć tym, że całkowite koszty będą mniejsze, niezależnie od tego, czy jest to pompa tańsza, czy droższa.
Rozmawiał Adam Wita
Fot. BMP