UCZYĆ SIĘ NA BŁĘDACH, NAJLEPIEJ CUDZYCH Rozmowa z Robertem Jóźwickim, dyrektorem Wrocławskiej Oczyszczalni Ścieków
– Pompy stanowią grupę podstawowych urządzeń oczyszczalni. Źle zaprojektowane instalacje a w nich źle dobrane pompy (wydajności, ciśnienia, materiał, rodzaj wirnika) to źle pracująca oczyszczalnia i nie chodzi tu jedynie o utrzymanie stopnia oczyszczania (bo z tym można sobie poradzić), ale funkcjonowanie oczyszczalni jako całego organizmu – mówi Robert Jóźwicki, dyrektor Wrocławskiej Oczyszczalni Ścieków.

Jaka jest wielkość obiektu, którym Pan kieruje, i co określa jego nowoczesność?
Po zakończeniu ostatniego cyklu rozbudowy, trwającego od czerwca 2009 roku do maja 2012 roku, oczyszczalnia przyjmuje do 130, a w okresach pogody deszczowej nawet do 230 tysięcy metrów sześciennych ścieków na dobę.
O nowoczesności świadczyć mogą liczne parametry, w tym efektywność energetyczna. Około 60 procent zapotrzebowania energii pokrywamy produkcją energii z biogazu. Instalacja ta to 3 ag regaty o mocy 600 kW elektrycznej i 740 kW cieplnej każdy.
Jaka jest rola pomp w oczyszczalni?
Pompy stanowią grupę podstawowych urządzeń oczyszczalni. Źle zaprojektowane instalacje a w nich źle dobrane pompy (wydajności, ciśnienia, materiał, rodzaj wirnika) to źle pracująca oczyszczalnia i nie chodzi tu jedynie o utrzymanie stopnia oczyszczania (bo z tym można sobie poradzić), ale funkcjonowanie oczyszczalni jako całego organizmu.
Jak się sprawują pompy?
Pompy męczą się z tym, co niosą ścieki. „Kultura kanalizacyjna" w naszym kraju jest tak niska, że do oczyszczalni dopływa wszystko, co się zmieści w otworze muszli czy włazu kanalizacyjnego. Przypływają deski, szmaty, kawałki mebli, akumulatory. Trafiają się takie znaleziska jak żywy żółw.
Nawet najlepiej funkcjonująca część oczyszczania mechanicznego nie zabezpieczy układów pompowych przed zanieczyszczeniami. Sporą ich część przynosi wiatr. Są to głownie foliowe torby, które lądują w zbiornikach otwartych i niewyłowione w porę prędzej czy później trafiają do wirników pomp.
Problemem stają się już patyczki higieniczne, które jakimś cudem w dużych ilościach dostają się do osadników wstępnych, bloków biologicznych i osadników wtórnych a z nich oczywiście do układów pompowych. Z jednym patyczkiem pompa wyposażona w odpowiedni wirnik sobie poradzi, ale z dziesięcioma i więcej już nie.
Następuje zablokowanie i konieczność czyszczenia. Po kilku miesiącach wstępnej eksploatacji musieliśmy z tego powodu wymienić wirniki w pompach.
A jak z zanieczyszczeniami włóknistymi?
To oddzielny, specyficzny problem w eksploatacji. Najlepiej, gdyby wszystkie urządzenia na oczyszczalni nie dopuszczały do zapychania się pomp, ale jeżeli problem istnieje, to przynajmniej sposób czyszczenia mógłby być łatwiejszy. W zastosowanych pompach otwory wy czystko we są mało praktyczne. Czyszczenie jest trudne i żmudne, a najmniejsza nieuwaga pracownika może doprowadzić do kontuzji.
Jakie są konsekwencje złego doboru pomp?
Zły dobór powoduje, że pompy załączają się i wyłączają zbyt często, co ma wpływ zarówno na instalacje technologiczne, elektryczne, jak i automatyki. Pracują zbyt długo, aby przetłoczyć zadaną ilość medium. Pompy takie ulegają szybszemu zużyciu, wymagają częstszych czynności eksploatacyjnych, takich jak czyszczenie i wymiany części zużywających się.
Wszystko to przekłada się na wzrost kosztów oczyszczania ścieków.
Trudna jest zwykle eksploatacja w okresie rozbudowy
Doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Do układów w olbrzymich ilościach dostawały się - dostawały się, to źle powiedziane, były wrzucane: końcówki opasek elektrycznych, śruby, podkładki, nakrętki, ścinki elementów stalowych, resztki z robót betonowych i wykończeniowych, deski z szalunków, końcówki przewodów, taśmy pakunkowe, rękawice robocze, piasek i żwir pozostający po układaniu sieci.
To znów kwestia kultury
Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że zarówno pracownicy, jak i -co gorsza- kadra inżynierska firm wykonawczych nie w pełni zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich niefrasobliwości. Naturalnym obrazkiem był monter, który pracując nad oddanym do rozruch u zbiornikiem, obcinał cęgami wystające końcówki. Zarówno on, jak i jego przełożony nie widzieli żadnej nieprawidłowości w tym, że lądowały one bezpośrednio w ściekach. Inny przykład to „zabezpieczanie" silnika chłodzonego powietrzem przed zniszczeniem w czasie wykonywania robót budowlanych przez szczelne owinięcie go kilkoma warstwami grubej folii.
Przykłady można mnożyć. Eksploatacja w trakcie rozbudowy to czas bardzo trudny, zwłaszcza gdy wykonawcy traktują jako fanaberie zwracaną im uwagę.
Odpowiedzialność projektantów czy inwestora?
Projektanci nie ułatwiają życia. Czasami mam wrażenie, że uwagi eksploatacji traktują jak próbę podważenia ich kompetencji. Częstym błędem przy projektowaniu rozbudowy jest bezrefleksyjnie powielanie już istniejących instalacji i obiektów. Rozwiązanie zastosowane 10-20 lat wcześniej wcale nie musi się sprawdzić w nowym układzie.
Dobrze by było, gdyby projektanci -szczególnie ci zaczynający swoja drogę zawodową – zasięgnęli opinii u użytkowników. Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie – rzeczywistość już nie. Bezwzględnie obnaży wszystkie niedociągnięcia, pominięcia i błędy popełnione na etapie projektowania. Niestety, z problemem zostaje eksploatacja.
Historia WOŚ zaczęła się w latach osiemdziesiątych. Jak skuł ku je długi cykl budowy?
Projekty powinny nadążać za postępem, ale długi cykl inwestycyjny wpływa negatywnie na stosowanie nowości. Przykładem jest stosowanie pomp zatapialnych w obiektach wcześniej przewidzianych do pomp standardowych. To co wydawało się dobre na etapie koncepcji czy nawet samego projektu, nie do końca jest dobre w trakcie realizacji. Postęp techniczny, każdy kolejny rok własnych doświadczeń czy też doświadczeń kolegów powoduje, że kupując urządzenia typowane na podstawie specyfikacji z przed kilku lat, wiemy dziś, że powinny być inne. Obowiązujące prawo i twarde zasady rynkowe utrudniają manewry w tym zakresie.
Jak ocenia Pan nasze czasopismo i Forum Użytkowników Pomp, w którym Pan uczestniczył?
Z wielkim zainteresowaniem czytam i słucham o problemach, z którymi się borykam, a przed e wszystkim o sposobach ich rozwiązywania przez innych kolegów, uznając jako zasadę przewodnią uczenie się na cudzych, a nie swoich błędach. Wspólnie dostrzegamy potrzebę szkoleń projektantów.
Dziękujemy, życzymy bezawaryjnej eksploatacji.